Krawczyk Agnieszka
Gdyby Agnieszka Krawczyk, autorka powieści Napisz na priv, była Robertem Rojkiem z książki Małgorzaty Musierowicz Kłamczucha, swój biogram zamknęłaby jednym zdaniem „Urodziłam się i jakoś dotąd żyję”.
Żeby trochę rozwinąć temat, za nieśmiertelnym kaowcem z Rejsu mogłaby dodać „Urodziłam się w Krakowie, w drugiej połowie lipca, dokładnie 26 lipca”. Od tego czasu bardzo wiele się zdarzyło (o czym poniżej). Dzięki wielkiemu poczuciu humoru wykładowców oraz niezawodnemu sposobowi na zdawanie egzaminów (przedstawionemu w Napisz na priv) udało jej się ukończyć polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po studiach pracowała jako dziennikarka w krakowskich gazetach codziennych, i tak się dziwnie składało, że każda z nich dosyć szybko bankrutowała. Przykry ten fakt skłonił ją do niewesołej konstatacji, że ma w sobie coś z Jonasza lub syndyka masy upadłościowej. Późniejsza kariera nie potwierdziła na szczęście tego faktu – przez wiele lat pracowała jako redaktorka w kilku krakowskich wydawnictwach, aż wreszcie stwierdziła „ja też potrafię” i napisała książkę Napisz na priv. Podobnie jak bohater Krainy chichów J. Carrola nie znosi pomidorów, ale za to lubi kawę. Kocha swoje miasto, swoją rodzinę i przyjaciół. Bardzo dużo czyta, kolekcjonuje powieści o piratach i stare, ilustrowane wydania książek dla dzieci. Najlepszą charakterystyką autorki są słowa R. Sabatiniego z powieści Scaramouche: „Już od urodzenia posiadał dar humoru i świadomość, że świat jest szalony. Było to całe jego dziedzictwo”.
W październiku 2010 roku Agnieszka Krawczyk (po raz drugi) została laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne z Wroclawiem w tle (http://www.portalkryminalny.pl/content/view/2475/1/). Serdecznie gratukujemy!
DOROBEK LITERACKI
Napisz na priv
Magiczne miejsce
Morderstwo niedoskonałe
WYWIADY
Potrafię opowiadać zabawne historie - Puellanova.pl
Teleexpress - 28 września 2011
Wywiad dla Sztukaterii
Wywiad z Agnieszką Krawczyk, autorką powieści Napisz na priv
„Uśmiech to pół pocałunku”
Kornel Makuszyński
Agnieszka Krawczyk napisała tę książkę, ponieważ jest przekonana, że w otaczającym ją świecie jest mnóstwo śmiesznych historii wartych opowiedzenia. Na przykład o związku między tanimi detergentami a castingiem do filmu o średniowiecznych żebrakach, o zażyłości między wiekową hrabianką a 30-latkiem zafascynowanym Che Gevarą, o ponadczasowym sposobie na egzaminatora.
O niektóre z inspiracji i pomysłów, wykorzystanych w książce, spytaliśmy autorkę.
[Ewa Nieć]
„Niemowlę a okres”, „Jaka antykoncepcja w ciąży”, „Farbowanie włosów a poczęcie dziecka” to tylko parę frapujących tytułów z landrynek dla dziewczynki, czyli „FORUM UCZY, FORUM RADZI, FORUM NIGDY CIĘ NIE ZDRADZI”. Czy nie ma Pani obaw, że w kraju, gdzie mało kto czyta tekst ze zrozumieniem, podawanie „tych rozwiązań” może być niebezpieczne?
[Agnieszka Krawczyk]
Przeszło mi to przez myśl. Nawet nie raz. Dlatego też nie zamieściłam w książce dwóch moich ulubionych „dialogów sieciowych”, czyli „ciąży z ręcznika” (czy jeśli przypadkowo wytarła się ręcznikiem wujka, to może zajść w ciążę – moja ulubiona odpowiedź: „tak, urodzisz myjkę”) oraz „tamponu z Gdańska” (podczas operacji higienicznej polegającej na wymianie tamponu urwał się sznureczek – „co mam robić???? PS Jestem z Gdańska”). Ten ostatni, to moim zdaniem szczyt internetowej groteski, nie dam głowy, czy ktoś tego specjalnie nie wymyślił, jako artystycznej prowokacji. Przyznam się, że kolekcjonuję takie smakowite kawałki, nie tylko dialogi z forum, ale absurdalne artykuliki z gazet codziennych (mój faworyt to „Pobity wątrobą” – o natrętnym wielbicielu ekspedientki z mięsnego) oraz niezwykłe nekrologi, w stylu słynnego nekrologu opublikowanego w przedwojennym „Ilustrowanym Kurierze Codziennym”: „Zmarła wdowa po prenumeratorze Dzieł Wyborowych w twardej oprawie”.
[Ewa Nieć]
Muszę się przyznać, że czytając książkę, czyhałam na takie zdania-perły jak „…spróchniały ząb czasu dotknął go swoim palcem..” – ząb posiadający palec, do tego spróchniały, śmiało mógłby wystąpić u Pratchetta albo cudowne „futerko w kolorze lancelota” – kto powinien być bardziej urażony Galahad, ocelot czy może Ginewra? Jak rodzą się takie odniesienia?
[Agnieszka Krawczyk]
Bardzo mi pochlebia, że uważa mnie Pani za tak twórczą osobę, ale akurat oba te zdania są autentyczne: podałam nawet w książce źródła. O spróchniałym zębie napisała moja szkolna koleżanka (cześć Sabinko, macham Ci z gazety), zaś „futro z lancelota”, to oryginalny opis z aukcji na Allegro. Wymyśliłam mnóstwo absurdalnych zdań w tej książce, ale te dwa są niedoścignione w swej genialności. Po prostu muszą być autentyczne, nie może być inaczej!
[Ewa Nieć]
W jednym ze swoich wcześniejszych wywiadów powiedziała Pani, że bardzo uważnie obserwuje świat wokół siebie, mimochodem dostrzegając także wiele absurdów i śmiesznostek. Czy to właśnie zdolność obserwowania życia sprawiła, że zaczęła Pani pisać, czy też było odwrotnie – marzenie by zostać pisarką, sprowokowało Panią do bacznego rozglądania się wokół siebie?
[Agnieszka Krawczyk]
Ja już chyba mówiłam, że przyjaciele namawiali mnie do pisania „bo ty takie śmieszne historie opowiadasz, powinnaś je zapisywać”. Nie wiem, czy Pani wie, ale każdy szanujący się grafoman korzysta właśnie z takiej rekomendacji – prezentując swoje dzieło w internecie lub śląc do wydawnictwa, piszą zazwyczaj „moja dziewczyna była tym zachwycona”, „koleżanki z pracy namawiają mnie, by to opublikować”. Ja też – jak widać – mam taką, jak mawia mój kuzyn, „zajawkę”.
Szczerze mówiąc, nie pisałam tej książki z myślą o wydaniu jej. Wersja pesymistyczna głosiła, że pewnie nawet jej nie skończę z braku czasu. To była po prostu frajda, zabawa, może to dziwnie zabrzmi, ale sama śmiałam się, pisząc niektóre fragmenty. Miałam więc nadzieję, że i dla czytelnika książka będzie śmieszna. No i jak się okazało – miałam rację. Wydawnictwo SOL, życzliwe debiutantom, przyjęło moją książkę, za co jestem ogromnie wdzięczna. Kiedy zobaczyłam powieść w księgarni, cieszyłam się jak dziecko. Akurat tak się zdarzyło, że ktoś ją kupował, łaziłam za przyszłym właścicielem egzemplarza „Napisz na priv” po całym sklepie, sprawdzając, czy na pewno go doniesie do kasy. Mam nadzieję, że nie zostałam wzięta za zboczeńca lub zaczajonego kieszonkowca. Od razu przypomniało mi to historię Joanne K. Rowling, która po wydaniu pierwszego Pottera podpisywała ukradkiem swoje książki w księgarni, kiedy nikt nie widział. Ja się do tego nie posunęłam, ale też byłam szczęśliwa, jak norka.
ABC... Agnieszka Krawczyk - Sabinkowe czytanie
ZAPRASZAMY NA STRONĘ AUTORKI: www.zbrodniczesiostrzyczki.pl/